niedziela, 31 lipca 2016

Od Moon'a C.D Flory

Wreszcie znaleźliśmy Florę , ale ....kiedy usłyszałem , że Flora jest pół demonem , świat mi się zapadł . Inferiozo nie próżnuje ... Demony niedługo będą rządzić wymiarem , a nasze dusze będą zjadane przez te bestie ... Jakiś tydzień później , kiedy patrolowałem tereny watahy ... pojawił się . Tuż przede mną , stanął wielki demon . Miał grubą ,czerwoną sierść pełną blizn i ran . Od razu go poznałem , Inferiozo ...
- A więc to robi ten wielki Moon ? - zaśmiał się Inferiozo - Patroluje tereny jakiejś 3 osobowej watahy ? Hah , nie myślałem że będziesz omegą .
- Zamknij mordę ! - krzyknąłem skacząc na bestię . Jednak odepchnęły mnie inne demony ... Rzuciły się na mnie i zaczęły rozszarpywać mi skórę . Podszedł do mnie ich ''przywódca'' i rzucił klątwę . Ogarnęła mnie ciemność , wkrótce tylko ona mi pozostała ... Nagle obudziłem się w ciemniej jaskini , ale ... wyglądałem inaczej . Miałem trzy ogony , grubą czerwoną sierść , białe puste oczy i co najgorsze ... na nodze miałem wypalony znak Inferioza ... Czyli , że jestem teraz .... pół demonem ? Florze też tak zrobili ? Dlatego Flora się tak zachowuje ...? Na szczęście pół demony są ''prawdziwe'' tylko pod czas krwawego księżyca ( krwawy księżyc jest raz w miesiącu i trwa 3 dni ) . Podszedł do mnie Inferiozo .
- Witaj w gronie . - powiedział - Kiedy skończy się krwawy księżyc , wrócisz do swojej rodziny , ale będziesz musiał wracać pod czas następnego krwawego księżyca . Musisz się przyzwyczaić .
Po 3 dniach wróciłem do Róży i szczeniąt . Muszę powiedzieć o tym zamieszaniu ....
< Róża ? Night ? >



Od Flory C.D Róża

Czasami naprawdę jest mi wstyd za siebie ... Nie mogę opanować demona w sobie ( Flora jest pół demonem ,ukrywa to przed rodziną a do tego , czasami nie może opanować demona , dlatego atakuje rodzinę xd  )....Zachowałam się głupio , ale nie zamierzam przeprosić . Zrozumiałam też , że nie mogę ufać nawet siostrze . Pobiegłam na teren watahy cienia , może oni mnie zrozumieją ...? Natrafiłam na dużego , czarnego basiora .
- Szukam watahy ... -powiedziałam zastanawiając się , czy mnie szukają .
- Dobrze trafiłaś . - powiedział spokojny tonem . - Jestem Hunter , alfa watahy cienia . Choć , zaprowadzę cię do twojej gawry .
 Rodzina pewnie o mnie już zapomniała ... Zaprzyjaźniłam się z Hunter'em . Myślałam , że wataha cienia jest agresywna ... Wiem , że nikt z mojej pierwszej watahy mnie nie kocha , a do tego chcą oddać moją rangę nie doświadczonej Lunie . Oto co myślą o mnie :
" Flora jest nic nie wartą , głupią waderą" .
Następnego miesiąca ...
Bawiłam się z Hunter'em w berka . Hunter , to jedyny wilk którego mogę nazwać rodziną... Nagle z krzaków wyskoczyli ... tata i mama ... Zaczęli atakować Hunter'a ... W moich ślepiach zebrały się łzy ... Ten jedyny wilk , który był dla mnie niczym ojciec ... właśnie był mordowany przez kogo ...? Przez moją rodzinę... Szybko się rozprawili z ''wrogiem'' . Przybiegłam do mamy i wtuliłam się w jej sierść . Musiałam im to powiedzieć ...
- Mamo , tato .... Przepraszam , ale ja jestem ... pół demonem ... - powiedziałam ze łzami w ślepiach .
< Róża ?>

Od Night CD Flory

Nagle mama odezwała się na głos.
-Floro, jeśli jeszcze raz usłyszę podobną histoię o dokuczaniu komukolwiek to nie będziesz przyszłą alphą, ale betą.
-Ale...-Zaczął Moon.
-Żadnych "ale". Alpha nie może atakować swojej watahy, a tym bardziej rodziny. -Powiedziała i poszła z tatą i Luną w kierunku jaskini.
-Naprawdę jesteś niemożliwa.-Westchnęłam.
-Phy!-Fuknęła.
-Jeszcze jeden taki wybryk a będziesz omegą.-Szepnęłam, zaśmiałam się i poszłam w stronę lasu.
Nagle dołączyła do mnie Flora.
-Czego chcesz?-Spytałam.
-Sojusz. Między mną, a tobą. Bez Luny.-Powiedziała.
-Zgłupiałaś. Sojusz nie brzmi tak źle, jednak już wiadomo kto będzie alphą, a kto omegami.
-O czym ty gadasz?-Spytała.
Zatrzymałam się.
-Padnij.-Powiedziałam i sprawiłam że zabolały ją łapy.
Upadła na ziemię.
-Alphą I zostanie Luna, ma czyste serce i złote intencje. My natomiast nie mamy co lizyć na lepszą pozycje niż Eta lub Beta. Jeśli zaatakujesz jeszcze raz przyszłą alphę będziesz omegą albo wyrzutkiem. Rezultat zależy od danych, a moje są najbardziej obiektywne.-Powiedziałam.
Zaprzestałam kaleczenia siostry od środka i poszłam w swoją stronę. Nagle poczułam zapach krwi. Oblizałam się i w te pędy ruszyłam za tropem. Po chwii odnalazłam człowieka. Miał w ręce srebrny patyk. Wyszłam zza drzewa i zaczęłam warczeć, badyl wydał dziwny dźwięk. Uniknęłam srebrnego orzecha (czyli pocisku) i wgryzłam się w krtań ludzia. Wypiłam całą krew pozostawiając ciało, które zgnije w przeciagu kilku dni. Wróciłam do lasu. Nagle z drzewa próbowała zeskoczyć na mnie Flora.
-Twe niedoczekanie.-Szepnęłam.
Zrobiłam krok w tył, a moja siostra z całym impetem przywaliła prosto w ziemię.
-Czy ty nigdy niczego się nie nauczysz?-spytałam.-Ja nie mam zmysłów.
Zaśmiałam się.
-Jesteś demonem?-Spytała.
-Jestem czymś o wiele gorszym od demona, czymś czego nikt nie chce spotkać.-Powiedziałam.-Jestem nawet gorsza od zła wcielonego. Ze mną nie wygrasz. Nie mam zmysłów, a słowa empatia i emocje są mi nieznane. gto tylko sztuczne zachowanie względem rodziców.-Powiedziałam.
Wyminęłam siostrę i ruszyłam w swoją stronę.
-Jeśli jest to aktualne, to zgadzam się na sojusz, jednak na moich warunkach. Przemyśl to i wróć w wieku dwóch lat z odpowiedzią.-Powiedziałam.
Po drodze minęłam Lunę z rodzicami. Nie zauważyli mnie. jak zwykle zresztą. Najwpanialsze są Luna i Flora. Ja jestem kimś w stylu demona, ale czymś o wiele, wiele gorszym. Jestem sobą.
<Flora?>

Od Flory

Biegałam sobie po polanie , ćwicząc swoje moce . Nagle wpadły na mnie siostry . Jak ja ich nienawidzę ...
- Ej ! - krzyknęłam - Może głupki mogły by trochę uważać ?!
- Nie nazywaj nas tak ! - zaczęła Night . - Zaraz się poskarżę mamie !
- Raczej nie . - powiedziałam , uśmiechając się złowieszczo .Luna już dawno uciekła ... Odebrałam zmysły Night i powaliłam . Znowu przywróciłam jej zmysły ( B) ) . Już chciałam ją udusić , ale ... przyszła mama i tata z Luną .
- Mamo , ona powiedziała na nas głupki ! - krzyknęła Luna . - I do tego , napadła na Night !!!
Rodzice popatrzyli się na mnie złym wzrokiem .
- To przyszła alfa , ale nie rozumiem dlaczego napadła na swoich . - szepnął tata .
< Róża/Night ? >

Od Moon'a C.D Róży

Te szczeniaki mają pół dnia i są już takie ruchliwe ... 
- I jak ? - spytała -  Quentin nie jest zły ?
- Nie . - odpowiedziałem - Mówi , że są słodkie .
- Uff .. To dobrze .
Położyłem się i zasnąłem .
*2 miesiące później*
 Dni ''spokoju'' szybko upłynęły , jednak teraz Flora , Luna i Night mają już po 2 miesiące ... Flora jest agresywna wobec rodzeństwa i często ucieka , jednak uczy się pilnie . Luna jest jedyną ''grzeczną '' z rodzeństwa , uczy się dobrze i stara się przestrzegać zasad . Night również jest agresywna , ale nie wobec swojej rodziny , jednak jest leniwa i nie chce jej się uczyć .  Dobrze , że przynajmniej nie są demonami ...
< Róża ? Wiem , że super krótkie . >

Od Róży CD Moon`a

Wzięłam kwałek mięsa, ale...
-Co ci się stało?-Spytałam.
-Ludzie...-Westchnął.
-Przepraszam. Nie powinnam cię wysyłać samemu na polowanie, dodatkowo jest sezon myśliwski.-Zaczęłam chlipać.
-Nie martw się, nic mi nie jest.-Powiedział.
Opatrzyłam mu ranę i usztywniłam złamaną łapę. Potem wspólnie zjedliśmy posiłek. Nagle Moon zadał nietypowe pytanie:
-Jak myślisz, będę dobrym ojcem?-Spytał.
-Jestem tego pewna.-Polizałam go po policzku.
Nagle zauważyliśmy brak szczeniąt.
-Luna? Flora? Night? Luna! Night! Flora! Gdzie jesteście!?
Koło jaskini było sychać piski.
-Quentin!-Krzyknęłam.
Na basiora weszły nasze dzieci. Biedny nie mógł wsta ani się poruszyć. Wzięłam szczeniaki i zaniosłam do jaskini. Moon jeszcze chwilę rozmawiał z basiorem po czym wrócił do jaskini...
<Moon?> Totalny bra pomysłu na dokończenie tego opa :P

Od Moon'a C.D Róży

- No dobrze . - odpowiedziałem .
Ruszyłem biegiem w stronę polany . Nic , tylko krew . Żadnej sarny , łosia ,jelenia ... Zauważyłem jedynie ludzi i psy . Od razu zrozumiałem , że jest sezon myśliwski . Nie miałem wyboru , musiałem wejść na teren ludzi . Wędrówka zajęła mi cały dzień , pewnie Róża się niepokoi ... Znalazłem zagrodę z krowami . Przeskoczyłem płot i zacząłem się skradać . Zagoniłem cielaka w ślepy zaułek i złapałem za szyję . Szybko go udusiłem . Wziąłem kawałek cielęcia ( dość duży ) . Nagle usłyszałem szczekanie psów . Zacząłem uciekać tak szybko jak mogłem , jednak człowiek zdążył postrzelić mnie w nogę . Mimo to dalej biegłem ... Psy mnie doganiały . Jeden z nich przegryzł mi kość , więc resztką sił teleportowałem się do jaskini . Oddałem kawał cielaka Rozie . Jeszcze nie zauważyła , że mam złamaną łapę ...
< Róża ? >

Potomstwo Róży i Moon`a!

Zdjęcie:
 http://img13.deviantart.net/9491/i/2012/196/e/e/commission__husky_wolf_by_wings_of_chaos-d57ds19.png
Imię: Flora
Pseudonim: -
Płeć: Wadera
Wiek: kilka dni
Charakter: Często zadziorna, nieufna i nieobliczalna, agresywna do obcych na 100%, za wszelką cenę chroni swoich . Jak się w kimś zakocha , nie łatwo się jej ''odkochać'' . Uwielbia przygody , dlatego często ucieka z domu . Jest uparta i stanowcza , jak przystało na przyszłą alfę . Lubi zabijać , patrzeć jak inni cierpią , więc często znęca się nad małymi zwierzętami , takimi jak jaszczurki ... Chociaż czasami ucieka z terenów watahy , pilnie się uczy i prawie zawsze dostaje 6 .
Hierarchia: Dziecko alfy
Stanowisko: Nie wydaje ci się , że jest za mała ?
Rodzina:
Matka : Róża
Ojciec : Moon
Dziadek : Blood r.i.p
Babcia : Layla r.i.p
Ciocia : Darkness r.i.p , Snow
Rodzeństwo: Luna i Night
Potomstwo: Za mała
Partner: Za mała
Żywioł: elektryczność , ziemia
Moce:
-teleportacja
-wcielanie się w inne postacie
-odbieranie WSZYSTKICH zmysłów ( może je przywrócić , jeżeli ich nie przywróci wilk nic nie będzie czuł :P )
Historia: Matka z ojcem przechadzali się po terenach watahy , ale nagle Róża zaczęła rodzić ... Moon wykopał prymitywną norę , w której musiała urodzić Roża . Urodziła się jako pierwsza . Kiedy wadera już urodziła wszystkie szczenięta , rodzice przenieśli maluchy do jaskini , gdzie teraz będą się wychowywać .
Posiadacz: Flora2015 howrse | wilczyca2flora doggi
Jako dorosła:
 https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/96/b6/39/96b6393f57189043dea3f79ac22def7a.jpg


Zdjęcie:
 http://orig15.deviantart.net/00ba/f/2013/264/a/1/kawiku_comission_by_pokituu-d6n8mwr.png
Imię: Luna
Pseudonim: Lilia
Płeć:Wadera
Wiek: Kilka dni :P
Charakter: Luna jest nieprzewidywalna. Raz dobra, a raz zła. Uwielbia kwiaty, ale nienawidzi owadów oprócz motyli. Uwielbia słuchać śpiewu ptaków i biegać po terytorium watahy oraz pływać. Jednakże każdy ma wady i zalety. Luna jest szczera do bólu jak również niecierpliwa. Nie lubi czekać ponieważ jest niezwykle punktualna. Na razie w jej głowie są słowa: odpowiedzialność i zabawa. Ma jednak kilka tajemnic...
Hierarchia: Młode Alphy I
Stanowisko: Troszkę za młoda
Rodzina:
Rodzeństwo- Flora i Night
Matka- Róża
Ojciec- Moon
Dziadek- Blood r.i.p
Babcia- Layla r.i.p
Ciocia- Darkness r.i.p , Snow
Potomstwo: Za młoda
Partner: Szuka, ale Moon jest temu przeciwny
Żywioł: Magia
Moce:
-Pochłania moce z otoczenia i zachowuje je na zawsze
-Potrafi latać bez skrzydeł
-Umie zmieniać pogodę  
Historia: Urodziła się w watasze i planuje tu zostać.
Posiadacz: piorrek
Kiedy będzie dorosła:
 http://orig07.deviantart.net/1c04/f/2013/250/5/6/________by_kawiku-d6hj58g.png



Zdjęcie:
 http://pre14.deviantart.net/7190/th/pre/f/2013/128/2/e/drowning_in_my_sleep_by_theshadowedgrim-d64lsh4.png
Imię: Night
Pseudonim: Krwawa
Płeć: Wadera
Wiek: Kilka dni
Charakter: Z całego serca nienawidzi Watahy Cienia. Jest rządna krwi i mściwa. Nie znosi chamstwa oraz kłastw ze strony innych. Uwielbia zabijać inne stworzenia oraz je dręczyć. Jednak ma też swoje zalety. Za wszelką cenę ochroni swoją rodzinę, potrafiłaby oddać za nich życie. Mimo tego że kocha przebywać w samotności i nie ukazuje emocji, uwielbia wszystkie wilki o dobrym sercu. Lubi się popisywać, chociaż nie jest tego świadoma. Poluje samotnie, jednak kiedy wpadnie w tarapaty, zabija wszystkich którzy staną na jej drodze. Jest też niezwykle tajemnicza, nikt nie wie jaka naprawdę jest, nawet ona. W jej wnętrzu tkwi jednak ciemność, demon, pal licho. Nikt nie wie co to jest, ale właśnie dlatego trzyma emocje głeboko w środku. Jej priorytetem jest ochrona innych, właśnie dlatego postanowiła być taka jaką jest obecnie. Jednak w razie co...trzeba na nią uważać, gdyż często wpada w furię i niszczy wszystko co ją denerwuje. Jej egzystencja wacha się międzye demonem, wampirem i czymś o wiele, wiele gorszym...
Hierarchia: Młode Alphy I
Stanowisko: Za młoda, ale będzie mordercą
Rodzina: 
Matka- Róża
Ojciec- Moon
Rodzeństwo- Luna i Flora
Dziadek- Blood r.i.p
Babcia- Layla r.i.p
Ciocia- Darkness r.i.p , Snow
Potomstwo:
Partner: (Szuka/Nie ma)
Żywioł: Śmierć i krew
Moce: 
-Potrafi wykonać bardzo wysokie skoki bez obawy ran, jej skóra jest praktycznie niezniszczalna.
-Jest super szybka i silna
-Nie je mięsa, tylko pije samą krew
-Pochłania moce z otoczenia i zachowuje je na zawsze  
Historia: Urodziła się w watasze.
Posiadacz: piorrek
Zdjęcia jako dorosła: 0 1 2

Od Róży CD Moon`a

Zobaczyłam Florę, naszą pierwszą córkę, ale...po chwili zaczęło mi być słabo. Można pwoiedzieć że film mi się urwał i zobaczyłam tylko spanikowanego Moon`a. "Sen" był dziwny, trochę naziwedzony. Po chwili usłyszałam dziwny, nieznajomy głos, a raczej głosy mówiące: ,,szczenięta..."....Odzyskałam świadomość. Obok mnie leżały trzy puchate kulki. Flora, Night i Luna.Na świat przyszły jeszcze Night i Luna.
-Są urocze.-Powiedziałam.
-Śiczne.-Dodał Moon.
Wzięliśmynasze młode i przenieśliśmy do jaskini. Sen jak sen, normalny i nic nieznaczący. Postanowiłam o nim zapomnieć. Nagle Moon zaczął przyglądać się trzem szczeniakom.
-Coś się stało?-Spytałam.
-Nie sądzisz że ta trójka...-Zaczął.
-Nie, wszystko z nimi w porządku.-Uśmiehnęłam się.
-Poszedłbyś coś upolować głodna jestem, a muszę nakarmić Florkę, Night`a i Lunę.-Poprosiłam.
<Moon?>

piątek, 29 lipca 2016

Od Moon'a C.D Róży

Wadera upadła i zaczęła krwawić ... W końcu , to chyba już 63 dzień ... Pomogłem Rozie wstać , ale do gawry daleko ...
- Nic ci się nie stało ? - spytałem nieco nerwowo .
- Nie , tylko zaczynam rodzić !
- Do jaskini daleko ...
Nagle wpadłem na nie głupi pomysł . Zaprowadziłem Różę pod jakieś drzewo . Zacząłem wykopywać norę , do której weszła Roza . Tam zaczęła rodzić , a ja tylko jak głupi czekałem na jej odpowiedź ...
- Dziewczynka ! - krzyknęła .
Wszedłem do jamy aby zobaczyć najstarszą córkę . Miała krótką , miękką sierść . Była czarno-niebieska , z małymi skrzydłami , które mogły znikać i pojawiać się . Zdecydowaliśmy się nazwać ją Flora (wygląd w dorosłości :http://watahaworld.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/891438/files/blog_ip_5131399_7974303_tr_spw3ro.jpg.png    ze skrzydłami : https://orig04.deviantart.net/ebd9/f/2011/036/1/d/lazuli_skies_by_shadow_wolf-d38ued5.jpg ). Nie mogłem długo się zachwycać córeczką , zbliżały się następne szczenięta ....
< Róża ? Resztę szczeniąt zostawiam ci c: A i możesz na końcu napisać , że znaleźliśmy 4 złote piórka ?>

Od Róży D Moon`a

Ciąża to wspaniały okres w życiu każdej wadery, jednak...podczas niej coś się we mnie zmieniło. nie wiem co dokładnie, ale...jednak coś jest nie tak. Nie lubię tego uczucia. Nagle poczułam kopnięcie. Mocne.
-Ał.-Szepnęłam cicho pod nosem.
Wtem zobaczyłam Moon`a. Szedł gdzieś. Tylko gdzie. Podążyłam za nim. Nagle zobaczyłam...zobaczyłam go.
-Pan Ferid, we własnej osobie. Jednak żyjesz?-Spytałam.
Moon zaczął warczeć na basiora.
-Spokojnie Moon.-Powiedziałam.
Podeszłam biżej Ferida i...przywaliłam mu prosto w ryj.
-Bidulek, chyba wybiłam ci zęba. wracaj do swojej nory.-Powiedziałam, a on rozpłynął się w powietrzu.
-Różo...kim jest Ferid?-Spytał Moon.
-Ferid jest wampirem, alfą watahy do której poprzednio należałam. Nalegał bym wróciła, jednak...wolę zostać tutaj. Ferid już tu nie wróci.-Powiedziałam.
Nagle poczułam mocne kopnięcie i krew. Zaczęło się? 
<Moon?>

Od Moon'a C.D Róży

Od teraz ... jestem alfą ? Tyle władzy w jednej łapie ... Podoba mi się to . ( B) ) Kiedy byliśmy już w jaskini alf , przytuliliśmy się i zasnęliśmy .
*rano*
Obudziły mnie krzyki Rozalii . Wypełzłem z jaskini , aby sprawdzić co się dzieje .
- O co chodzi ...? - spytałem .
- Mamy medyka w watasze ? - zapytała nerwowo Róża
- Nie ... - odpowiedziałem - Coś ci się stało ? Mogę cię uleczyć ...
- Z tego nikt mnie nie uleczy , wystarczy poczekać 60 dni ... - szepnęła
Nic z tego nie zrozumiałem .... Nieważne . Wreszcie po ok. 50 dniach zobaczyłem , o co chodzi . Będę ... ojcem ?
< Róża ? Opo bez sensu , zupełnie bez sensu , ale nie miałam weny :> >

czwartek, 28 lipca 2016

Od Róży CD Moon`a

Księżyc i gwiazdy jasno świeciły i ten magiczny momemt, kiedy basior ci się oświadcza. Ty to nie jest piękne.
-Z chęcią za ciebie wyjdę.-Powiedziałam.
Basior nachylił się i mnie pocałował (xP). Nałożyliśmy sobie na szyje naszyjniki. Od tej pory jesteśmy partnerami (ślub prywatny, można by rzec). Naszą świeżą miłość przypieczentowaliśmy wspólnym polowaniem na łosia i zjedzeniem go (rzecz jasna). Skończyliśmy na robieniu "TEGO" nad jeziorem. Potem przenieśliśmy się do jaskini alf, Moon coś planował...względem mnie i jego...
<Moon?> Błagam, nie zabijaj xP jak chcesz możesz opisać xDDDD

Od Moon'a C.D Róży

Nastała między nami cisza , ale nie taka nie zręczna . Taka , w której dwoje wilków doskonale rozumiała się bez słów ... Chciałem , aby ten moment trwał i nigdy się nie skończył ... Nie spodziewanie zauważyłem , że księżyc i gwiazdy już mocno świecą . Ach , jak ten czas leci ... Nagle wpadłem na pomysł ... Zawsze mam dwuczęściowe naszyjniki , na wszelki wypadek . Ukłoniłem się i zdałem się na odwagę ...
-Różo ... Wyjdziesz za mnie ?
< Róża ? Sory , że takie krótkie xd >

Od Róży CD Moon`a

Zaskoczona? Tak, to odpowiednie słowo. Zastanawiałam się czy nie żartował, ale...on mówił całkiem poważnie. Co odpowiedzieć? Też coś do niego czuję, nie tylko więzi przyjaźnie. Jak i co mam zrobić? Zaczęłam powoli...spojrzałam basiorowi głęboko w oczy i szepnęłam:
-Ja ciebie też.
Co ja wygaduję? Jestem szczera jak zawsze czy jezioro dodało mi odwagi? Takiego triumfu jeszcze nigdy nie widziałam.
-Więc...co teraz zamierzasz zrobić?-Spytałam uroczo przekrzywiając głowę na bok.
Chyba się nie oświadczy? Tak czy nie? Aż się podekscytowałam. Tylko...jeśi to zrobi to co mam powiedzieć? To byłoby urocze ♥. Tak czy nie? Kto to wie?
<Moon? ♥> nie zabijaj xD

Od Moon`a CD Róży

Róża zgodziła się pójść na spacer . Księżyc pięknie świecił , więc wyjątkowo podświetlał sierść wadery , czyniąc ją jeszcze piękniejszą .
- Moon ... - zaczęła - Ale ... czemu to zrobiłeś ? O co im chodziło ?
- Mój ojciec zabił Inferioza , potężnego demona z Watahy Cienia , ponieważ ta bestia zabiła jednego z bogów ... Teraz próbują się na mnie zemścić , chcą aby Blood cierpiał ...
- A... A czemu mnie uratowałeś ...?
- Jesteś alfą , a poza tym jesteś moją najlepszą przyjaciółką ..
- Dzięki ..
Mimo czarnego futra , widać było rumieńce wilczycy . Dotarliśmy do naszego miejsca , jeziora wiecznego zachodu .
- Róża , znamy się już od 2 miesięcy , a ja wciąż to przed tobą to ukrywałem ... - powiedziałem
- Możesz mi powiedzieć wszystko , zniosę to . - szepnęła
- Ja .. cię ... kocham ....
Róża była bardzo zaskoczona , ja w sumie też , że zdobyłem się na odwagę ....
< Róża ? xd >

Od Róży CD Moon`a

Nie wiem jak udało im się nas podejść. Moon mnie uwolnił i uleczył, ale za jaką cenę. No nic, ruszam na ratunek! Alfa nie może narażać omegi na niebezpieczeństwo. Zmieniłam się w mysz i pobiegłam za śladem Moon`a. Leżał półżywy w jaskini, w kajdanach. Wspomniałam że ta "jaskinia" to w rzeczywistości wielkie iglo z kratami w wejściu.
-Moon, nie martw się. Uwolnię cię.-Szepnęłam, zmieniłam się w wilka.
-Już rozwalałm te głupie iglo!-Krzyknęłam.
Zionęłam ogniem (kopia) i podbiegam do Moon`a.
-Oni są okrutni, uciekaj stąd.-Szepnął ostatkiem sił.
-Nie ma mowy.-Powiedziałam.
Nagle z tyłu usłyszałam jakiś głos.
-No, no, no. Kogo my tu mamy?-Spytał tajemniczy głos.
Tylko nie on.
-Pan Ferid we własnej osobie, jak sądzę?-Spytałam, choć dobrze znałam odpowiedź.
-A cóż to? Księżniczka nie cieszy się na mój widok?-Ironia, nie znoszę ironii z JEGO strony.
Moon`a zamurowało.
-Może...sie zabawimy?-Spytał rzucając się na mnie w wiadomym (+18) celu.
W ostatniej chwili się osunęłam, a basior przywalił głową o lód. Wstał i uśmiechnął się szyderczo.
-Wiesz że zawsze robię i dostaję to co chcę.-Szepnął.
-Phy!-Fuknęłam.-Zapomnij, wampirze.-Powiedziałam.
Odpowiedział mi cichy śmiech z jego strony. Wybił się i przygwozdził mnie do podłoża.
-Spierda*aj!-Krzyknęłam i rzuciłam nim, całą siłą, o ścianę. 
Nie przeżyje, łeb rozwalony i połamane kości.
-Jeden mniej.-Powiedziałam, a moje oczy zasły krwią.-Chol*a.-Powiedziałam.
Wiem co to oznacza, przejęłam klątwe, dałam się wrobić w ten podstęp. 
-Co to oznacza?-Spytał Moon.
Ledwo, ale wstał. Rozwaliłam jego kajdany, a on się wyleczył.
-Nic, nic o czym warto pamiętać.-Powiedziałam.
Moon i Quentin zostali w jaskini na noc. Na gwizdnym polu przeszłam przemianę, niewielką, ale jednak. Westchnęłam, klątwa trwa jedynie kilkatysięcy lat, co za problem? Ironia. Rozpłakałam się. Pierwszy raz poczułam taką bezsilność. Nagle przede mną rozbłysło światło. Przede mną pojawili się Uranos i Gaja. Szepnęli jakieś słowa. Po czym Gaja zwróciła się do mnie:
-Klątwa została zdjęcta.-powiedziała, po czym oboje zniknęli.
-Co...To...Było???-Siedziałam znieruchomiała w miejscu.
Ruszyłam w stronę jaskini. Moon wyliza się już z ran, tak samo jak Q. Jednak, "przemiana" się cofnęła, nie ma jej. To jedna z najlepszych rzeczy jakie w życiu usłyszałam. Wtem Moon zaprosił mnie na spacer.
<Moon?> (historię o Panu feridzie i księżniczce sama opiszę w opo ;))

Od Moon`a CD Róży

Róża najwyraźniej skopiowała moją moc , ale na szczęście to nie trwa zbyt długo .
- To idziemy na te polowanie ? - spytał Q .
- Idźcie beze mnie , ja muszę iść . - powiedziałem . Szybko teleportowałem się w moje ulubione miejsce , księżycowe pola . Zacząłem rozmyślać o Róży . W mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli na sekundę .. O co w tym chodzi ...? Życie to wielka zagadka , którą trzeba odgadnąć , ale jak na razie nikomu się to nie udało . Po około 2 godzinach wróciłem do gawry . Jaskinia była pusta , napotkałem tam tylko martwą sarnę i Quentin'a . Był poważnie ranny , miał rozszarpaną tętnicę . Podniosłem go i położyłem na miękką skórę łosia . Oczyściłem mu ranę i podałem leki . Zacząłem węszyć po całym terenie watahy , w poszukiwaniu Rozy . W nieuwadze wszedłem na teren WC .... Zauważyłem tam czarnego wilka z pustymi , białymi oczami . Hunter , syn Inferioza ... Oprócz zgrai tego demona była tam też Róża ... Była cała w krwi , a do tego miała rozszarpane ciało .
- Puśćcie ją ! - krzyknąłem - To mnie szukacie ! Weźcie mnie , nie ją !
Cała banda zaczęła się naradzać . Po kilku minutach , wypuścili alphę . Zmieniłem się w jednorożca i uleczyłem Rozę a potem wróciłem do postaci wilka . Obca wataha zakuła mnie w kajdany , abym nie mógł używać mocy . Zaprowadzili mnie do lochów . Było tam ciemno i strasznie ... Wiedziałem , że za to co zrobił mój ojciec zabiją mnie , chyba , że jakoś ''magicznie'' wyjdę z tego .
< Róża ? >

Od Róży CD Moon`a

-To bardzo ładna piosenka.-Powiedziałam.
Mimo czarno-szarego futra było widacz że basior się rumieni. Nastała chwila niezręcznej ciszy. Wtem do jaskini wszedł nie kto inny jak...Quentin!
-Cześć. Co robicie?-Spytał.
-Nic takiego.-Powiedziałam, mrugając porozumiewawczo do basiora.
Ten odetchnął z ulgą.
-Tak właściwie, to chciałem się spytać czy idziemy na polowanie....co wy na to?-Spytał Q.
-Chodźmy.-Powiedziałam wychodząc z jaskini.
W mojej głowie pojawił się mętlik. Nagle poczułam zapach człowieka.
-Wracajcie do jaskini.-Powiedziałam do basiorów.
-Ale...-Zaczęli.
-Natychcmiast.-Powiedziałam.
Rozwinęłam skrzydłam i uniosłam się nad ziemią.
-Niedobrze.-Szepnęłam.
W naszą stronę szło kilkudziesieciu ludzi ze strzelbami. Sezon myśliwski. Niby okej, ale oni wybijaliby i nas, i naszą zwierzynę. Muszę ich odciągnąć.
-Róża, o co chodzi?-Spytał Moon.
-Wracać do jaskini! To rozkaz!-Krzyknęłam i popędziłam w stronę ludzi.
To jedno z moich zadań, nie ich. Nie przeżyłabym ze świadomością że coś złego może przytafić się WZG. Natrafiłam na ludzi. Stanęłam naprzeciw nich, zjeżyłam sierść i zaczęłam warczeć. Padły pierwsze strzały, których zdołałam uniknąć. Dzięki skopiowanych mocom Moon`a zmieniłam się w smoka. Ludzie zaczęli uciekać, kiedy zionęłam ogniem. Spaliłam ich i kawałek (na szczęście mały) lasu doszczętnie, znów zmieniłam się w (tym razem) wodnego gryfa i ugasiłam ogień. Wróciłam do postaci wilka.
-Żaden człowiek nie ma prawa szlajać się po moim terytorium.-Warknęłam i truchtem ruszyłam w stronę jaskini.
Jednak...właśnie, basiory nie poszły do jaskini i przyglądały się całemu zdarzeniu. Quentin zastygł w milczeniu, najwyraźniej zbyt zaskoczony. Spojrzałam na Moon`a...
<Moon?> Sorry że takie krótkie ;-;

Od Moon'a CD Róży

-Ej!-krzyknąłem- Zapłacisz mi za to !- uśmiechnąłem się . Złapałem waderę za łapę i wciągnąłem do wody. Zaczęliśmy się chlapać i bawić. Pewnie ktoś kto patrzył na nas z daleka myślał, że jesteśmy szczeniakami. Po kilku godzinach, wyszliśmy z wody. Cały mokry, wróciłem do jaskini. Otrzepałem się i rozejrzałem. Nikogo nie było, więcej zacząłem... śpiewać. W sumie, nie wiem dlaczego, po prostu mi się zachciało.
-Powracasz do czasu kiedy myślałeś, że życie będzie łatwe ,lecz jest ciężko kiedy sam wkraczasz w życie. -zacząłem . - Wystrzeliwujesz ognik w niebo, w nadziei że ktoś go zobaczy znak, że nie jesteś sam. Stajemy się jednością tej nocy. Staję się silniejszy...-Przerwałem. Do jaskini weszła Róża. Była mocno zdziwiona... Pieśń była o niej, więc czułem się mocno zawstydzony.
-To...o mnie ta piosenka.- zapytała Róża.
- T-tak...- zawstydziłem się. Miałem ochotę zapaść się pod ziemię, zniknąć... Czemu akurat, jak robię coś "zawstydzającego" przyłapują mnie na tym wadery...
<Róża ?>

środa, 27 lipca 2016

Od Róży CD Moon`a

Niektórzy naprawdę są niecodzienni. Jednak Moon bez przerwy udowadnia mi jaki jest silny, to urocze. Co się ze mną dzieje? Położyłam się w głębi jaskini i zasnęłam. Obudziłam się z samego rana. Ku mojemu zdziwiniu, koło jaskini czekał na mnie Moon.
-Cześć.-Powiedziałam.
-Witaj.-Uśmiechnął się.-Zapolujemy?-Spytał.
-Hm...? Tak, pewnie.-Powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
Poszliśmy w stronę lasu i po kikunastu minutach szukania, trafiliśmy na trop saren. Po chwii znajdowaliśmy się już niedaleko od stada tych rogaczy. Moon zagonił jedną w moją stronę, a ja przegryzłam jej tętnicę. Zaczeliśmy jeść.
-hodźmy nad wodopój.-Zaproponowałam po posiłku.
-Pewnie.-Uśmiechnął się.
Odwzajemniłam ten gest. Nad wodopojem napiliśmy się wody i...wepchnęłam basiora do wody.
<Moon?>

Od Moon`a CD Róży

- Nic mi nie jest . - powiedziałem - To tylko trochę krwi , było gorzej . - powiedziałem , próbując zakryć krwotok .
- Jesteś ranny , powinieneś zostać i odpocząć . - powiedziała Róża . - Zaraz ... .. Co ty tutaj masz ?
- Nic . - odpowiedziałem . Wstałem i ruszyłem w stronę wzgórza . Układałem swoje myśli , myślałem o naszym ''zbliżeniu'' . Jezioro ma jakieś magiczne zdolności ... Czyżby to jezioro bogini ...nieważne ... Nagle z krzaków wyskoczył czarno biały basior . Sierść miał krótką , matową i czarne , puste oczy . Prawie wskoczył na mnie , ale ja zmieniłem się w smoka ( umiejętność przemiany , w mocach jest :P u Moon'a jest ) . Kiedy samiec to zobaczył , natychmiast zaczął uciekać . Wataha Cienia nie prędko się tu zjawi . Znowu , zmieniłem się w wilka . Położyłem się i spoglądnąłem w księżyc . Albo mi się wydawało , albo naprawdę zobaczyłem na nim ... różę . Nie wiem co się ze mną dzieje ...
< Róża ? >

Od Róży CD Moon`a

Na samą myśl co zrobiłam chciałam zapaść się pod ziemię. Czemu to zrobiłam? O co w tym chodzi? To miejsce ma pewną zagadkę...tylko jaką? Jednak...basior był chyba zadowolony. Uf...
W mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli na sekundę. Jednak musieliśmy wracać do jaskini. po drodze spotkałam Quentina, jego stan wyraźnie się poprawił. Skierowałam kroki w stronę jaskini alf. Ułożyłam się przy wyjściu z jaskini i patrzyłam w niebo. Księżyc był taki wielki i...piękny. W sumie...nie...tak...może...? Moon w tumaczeniu znaczy księżyc. Nie wiem skąd ta myśl, tak jakoś. Nagle zobaczyłam jakiegoś wilka.
-Wataha Cienia.-Szepnęłam rozpoznając w wilku Dath`a.
Wstałam, wybiłam sie ze skały i przygniotłam go do ziemi.
-Co to ma znaczyć?-Warknęłam.
-To za Juan`a!-Warknął.
Kawałek daej zobaczyłam Moon`a, leżał zakrwawiony na ziemi.
-Jak śmiesz atakować omegę!? Ty tchórzu!-Warknęłam i ugryzłam go w łapę, prawdopodobnie, łamiąc kość.
-Juan żyje, a ty mi za to zapłacisz swoim życiem.-Powiedział.-Kiedyś...-Wywinął mi się i uciekł.
Po co go gonić? Podbiegłam do Moon`a. Miał rany na prawej przedniej łapie oraz na obu tylnich, jak również na boku i lekko poszarpane ucho.
-Kto to był?-Spytał lekko.-Nic ci nie zrobił?-Spytał.
-To Dath, Beta w Watasze Cienia. mi nic, ale ty nie wyglądasz zbyt ciekawie.
Moon jest silny, ale Dath też. Podniosłam basiora i poszłam do jaskini alf. Tam oczyściłam 9umyłam) mu rany i opatrzyłam. Martwię się o niego.
-Zostaniesz tu aż wyzdrowiejesz.-Powiedziałam.
<Moon?>

Od Moon`a CD Róży

Szliśmy przez puszczę . Podziwialiśmy jej uroki , wsłuchiwaliśmy się w śpiew ptaków ... Nawet nie zauważyłem , że zbliża się noc . Świecący księżyc i gwiazdy wyjątkowo podświetlały sierść wadery , co czyniło ją jeszcze piękniejszą . Wędrowaliśmy przez gwiezdne pola . Po kilku minutach , dotarliśmy do wyjątkowo pięknego miejsca . Było to jezioro , ale nie takie zwykłe . Chociaż w okolicy naszych terenów była noc , tutaj panował zachód . Nazwaliśmy jezioro jeziorem wiecznego zachodu . Po chwili , Róża przytuliła się do mnie ... Zaczęliśmy podziwiać uroki przyrody . Jednak ta ''magiczna'' chwila nie trwała długo . Musieliśmy wracać do jaskiń , szkoda , że było tak krótko ...
( Róża ?<3 )

Od Róży CD Moon'a

Moon zaczął się popisywać i pogryzł basiora.
-Przeżyje. A teraz na serio chodźmy.-Powiedziałam.
Basior posłusznie podszedł za mną. Po kilku minutach znów byliśmy na naszych terenach.
-Przejdziemy się?-Spytał po chwili.
Pytanie lekko mnie zaskoczyło, ale czasami by nie?
-Możemy.-Uśmiechnęłam się.
<Moon?>

Od Moon'a CD Róży

Ten żywioł umysłu nie zbyt pasuje do Rozalii ... Na szczęście udało mi się złapać ją za ogon w ostatniej chwili .
- MOON ! - krzyknęła - Co ty robisz ?! 
- Chodź , nie ma co z nim walczyć . - odpowiedziałem . Odwróciłem się i zacząłem się kierować na tereny WZG . W rzeczywistości , była to tylko zasadzka . Kiedy zielonawy basior stracił uwagę ja zaatakowałem . Podpaliłem ogon basiora ( żywiołem ognia ) . Zacząłem rozszarpywać mu ciało . Roza patrzyła na mnie z daleka zaciekawiona . Próbowałem się popisać przed waderą , chciałem aby wiedziała , że jestem silny . Po wszystkim samiec wyglądał jak zaatakował by go człowiek ze strzelbą . Nie wiedzieliśmy , czy w ogóle żyje ... 
( Róża ? ) 

wtorek, 26 lipca 2016

Od Róży CD Moon`a

Poszliśmy w kierunku Watahy Cienia.
-Podobno z przeszłością trzeba się pogodzić, ale to nie takie łatwe jak się wydaje.-Wypaliłam.
-Racja.-Przytaknął.
Nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się na terenie Watahy Cienia. Wtem zauważyłam zieloną sierść, Juan.
-Juan! Miło widzieć.-Powiedziałam ironicznie.
-Ciebie także.-Skłamał.
-Uła...futro zgniło ci jeszcze bardziej? Zielone jak chwasty i pleśń.-Powiedziałam.
-A twoje czarne jak smoła, murzynie. Idź się umyj.-Powiedział.
-Zamilcz.-Powiedziałam.
Wybiłam się i skoczyłam na kark basiora. Walka?
<Moon?>

Od Moon`a CD Róży

- Miałem rodzinę , ojca Blooda , matkę Laylę oraz rodzeństwo , Darkness i Snow . - westchnąłem - Zabił ich demon z watahy Cienia , Inferiozo ... Jednak bóg czasu , Fuego wyczyścił mi pamięć , abym nie musiał żyć w smutku ...
Róża ucichnęła ... Powstała między nami niezręczna cisza .
- Ciebie chociaż kochali , mnie wyrzucili z domu ... - Róża przerwała ciszę .
- Ech ... Życie jest okrutne , prawda ? - westchnąłem
- Prawda ... - zasmuciła się Róża
- Chodź , musimy zapomnieć o tym wszystkim ... Może podokuczamy watasze Cienia ? - zapytałem
- Ok , fajnie będzie ...
( Róża ? Opko bez sensu , wiem XD )

Od Róży CD Moon`a

Zaprowadziłam Moon`a do ponad stuletniego drzewa.
-Drzewo co odpowiedzi wszystkie znasz, twarz swą pokaż!-Powiedziałam formułę.
-Zostawię cię z drzewem.-Powiedziałam.
Odeszłam kawałek, a Moon zaczął zadawać drzewu pytania.
-I jak?-Spytałam po około godzinie.-Poznałeś odpowiedzi?
Moon wydawał się zamyślony.
-Chodźmy nad wodopój.-Powiedziałam.
Basior szedł obok mnie zamyślony. W końcu doszliśmy do wody.
-Poznałeś odpowidzi?-Spytałam ponownie.
-Tak. Poznałem.-Powiedział.
-I jak?-Spytałam.
Wilk westchnął po czym zaczął mówić:
<Moon?>

Od Moon`a CD Róży

Błądziłem po terenach naszej watahy , szukając odpowiedzi na 3 proste pytania . Kim jestem , co tutaj robię i kto jest moją rodziną ... Wszystkiego nie pamiętam , w sumie nie wiem dlaczego ...
Nagle podbiegła do mnie Róża .
- Hej ! - krzyknęła - Czemu się smucisz ?
- Nieważne .. - mruknąłem
- No powiedz , nie ugryzę cię .
- Widzisz ... Nie znałem swojej rodziny , nie wiem kim jestem i co tutaj robię ...
Róża nagle posmutniała . Siedzieliśmy nad wodą układając swoje myśli .
- Może zaprowadzę cię gdzieś , gdzie znajdziesz odpowiedz na te pytanie ? - zacząła
- No dobra , ale raczej nie poznam . ( XD )
Róża zaprowadziła mnie do wielkiego drzewa , wyglądało na 100 lat lub więcej .
- Jesteśmy . - powiedziała
- To jest ta odpowiedź ? To tylko wielkie , stare drzewo ...
- Ale ono , potrafi mówić .... - szepnęła .
- Ok ... Zadam mu kilka pytań ...
( Róża ? )

Od Róży CD Moon`a

Basior wydawał się być zaciekawiony terenami watahy. Poszłam do jaskini i zaczęłam jeść mięso łosia. W końcu skończyłam i poszłam na łąkę. Wskoczyłam na najgrupszą gałęź drzewa i spojrzałam na gwiazdy. Jaskrawe punkty na niebie są bardzo tajemnicze i...piękne. Przyglądałam się im z pół godziny. W tym czasie zauważyłam księży w pełni. Zaczęłam wyć do niego. Po chwili przyłączyło się kilka wilków. Nie należały do Watahy Cienia, ani do mojej. Może nowe wiki chcą dołączyć? W sumie...byłoby miło. Wataha zaczęła się powiększać. Usłyszałam też wycie Moon`a i Quentin`a. Po około godzinie wszystko ucichło. Usnęłam na drzewie.

*rano*

Wstałam wcześnie i od razu zeskoczyłam z drzewa. Ruszyłam w stronę wodopoju. Zaczęłam pić wodę i po chwili dostrzegłam w oddali Moon`a.
-Witaj Moon.-Zaczęłam.
<Moon?>

Od Moon`a CD Róża

- Okey . - odpowiedziałem - Jak się nazywasz ?
- Róża . - powiedziała wadera
- Ładne imię ...
Róża pokazywała mi najrozmaitsze tereny . Od lasów po rzeki . Jeden z lasów bardzo mi się spodobał ... Był FIOLETOWY . Było też kilka fajnych miejsc , takich jak krwawa rzeka czy kolorowy wodospad ... Dowiedziałem się , że kilka miejsc jest niezbadanych i że nie wolno na nie wchodzić . Resztę dnia spędziliśmy na polowaniu . Róża zagoniła łosia do mnie , a ja rozszarpałem gardło rogacza . Następnie przynieśliśmy ofiarę do ''niebieskiego basiora'' . Wziąłem kawałek szyi łosia , i powędrowałem do jaskini omeg .
( Róża ? Brak wenki :( )

Od Róży CD Moon`a

Późne popołudnie. Słońce lekko przygrzewa, a awiatr lekko muska moją sierść. Odetchnęłam głęboko. Nagle usłyszaam za sobą szelest.
-Quentin?-Spytałam.
Cisza. Wstałam i rozejrzałam się dookoła. Położyłam się na trawie i przyglądałam szarakowi. Nie widzi mnie. Kiedy zbliżył się dostatecznie bisko, wybiłam się i ruszyłam w pogoń za spłoszonym uchaczem. Po chwili był już martwy. Chwyciłam go za kark i wróciłam do podwodnej jaskini. Czekał tam na mnie Quentin.
-Witaj. Jak się czujesz?-Spytałam.
-Jest lepiej. Za dzień/dwa będę juz w pełni sił i zdrów.-Powiedział.
Podałam mu zajęca. Kiedy Q wziął się za jedzenie, ja usiadłam pośrodku jaskini i wlepiłam wzrok w świetlnika szwędającemu się po ścianie. Podeszłam bliżej i stąciłam go łapą. Nie lubię owadów, robaków itp. Nagle do jaskini wszedł basior o czarno-szarej sierści i żółtych oczach oraz z czymś na kształt naszyjnika.
 - Yyyy ... Jestem Moon , podobno prowadzisz watahę ... Mógłbym dołączyć ? - Spytał.
Zerknęłam na niego, a Quentin tylko rzucił okiem i kontynuował jedzenie.
-Pewnie że tak.-Uśmiechnęłam się.-Nazywam się Róża. Oprowadzić cię po terenach?-Spytałam, uśmiechając się przy tym.
<Moon?>


*wszelkie błędy w tekście zostały popełnione specjalnie*

Od Moon`a do Róży/Quentin`a

Chodziłem spokojnie po lasach . Podziwiałem uroki rozkwitającej puszczy , słuchałem śpiewu ptaków , szumu drzew .. Myślałem o watahach , najbliższe to Wataha Cienia i Wataha Złocistej Gwiazdy . Podobno , wataha Cienia jest bardzo duża , bardzo potężna i ma rozległe tereny , ale w to nie wierzę . Wataha Złocistej Gwiazdy jest mała , ma podobno 2 członków , ale właśnie do niej planuję dołączyć ... I tak Wataha Cienia pewnie by mnie nie przyjęła , ponieważ polowałem na ich terenie . Kiedy postanowiłem , że dołączę do Watahy Złocistej Gwiazdy , zacząłem się kierować na ich tereny . Te tereny były piękne ... Wielkie lasy , duże jeziora oraz potężne klify . Dotarłem do gawry alf . Wejście miała pod wodą , co mnie bardzo zdziwiło ... W środku napotkałem , piękną czarną waderę . Miała lśniące , czarne futro , na którym widniały serca i róże . Od razu się w niej zakochałem ... Był tam również basior , miał gęste czarne futro w niebieskie plamki .
- Yyyy ... Jestem Moon , podobno prowadzisz watahę ... Mógłbym dołączyć ? - zacząłem
( Róża , Quentin ? )

poniedziałek, 25 lipca 2016

Powitajcie nową Omegę!

http://img00.deviantart.net/7a17/i/2012/284/0/4/blue_moon_by_zulei1010-d5hh6fi.png
Imię: Moon
Pseudonim: -
Płeć: Basior
Wiek: 4 krwawe księżyce ...
Charakter: Moon jest pewnym siebie basiorem.Ocenia każdą sytuację ze wszystkich stron,sprawdza jej wady i zalety.Zawsze gości u niego poważna mina ,jest raczej pesymistą. Próbuje być opanowany , ale i tak łatwo go zdenerwować , a takich chwil lepiej unikać . Jest uparty jak osioł – stawia na swoim , aczkolwiek słucha innych . Uwielbia patrzeć jak ci , z watahy cienia cierpią …
Hierarchia: Omega
Stanowisko: Morderca
Rodzina:
Ojciec - Blood
Matka- Layla
Rodzeństwo - Snow , Darkness
( Rodziny nie pamięta , dlaczego ? Dowiesz się w historii -,- . )
Potomstwo: Brak , ale chciałby mieć
Partner: szuka
Żywioł: ziemia , ogień
Moce:
-teleportacja
-czytanie w myślach
-wcielanie się w inne postacie
Historia: Byłem szczęśliwy ; żyłem z matką Laylą , ojcem Bloodem oraz siostrami , Snow oraz Darkness . Layla była troskliwą , opiekuńczą i łagodną waderą ; która potrafiła nam pomóc ilekroć razy natrafialiśmy na przeszkodę . Ojciec - Blood był łagodnym , opiekuńczym basiorem godnym zaufania . Snow - najmłodsza w rodzinie , odziedziczyła cechy po rodzicach , ale wykształciła też kilka swoich . Zawsze była pewna siebie , przyjacielska i troskliwa i napewno , można by było jej przydzielić tytuł niezależnej ryzykantki . Darkness - najbardziej wkurzająca z naszej trójki . Lubiła nam dokuczać , dogryzać , rozwścieczać i wytykać nasze błędy . Nic dziwnego , że była przez nas odrzucana . Jedynie ja czułem , że ma ku temu powody . Ja byłem najstarszy z rodzeństwa . Zawsze umiałem się popisać siłą , inteligencją sprytem czy czymś podobnym . Często obojętny na świat i niezależny . Bo taki mam charakter - tłumaczę sobie już przez wiele lat . Wiele samotnych lat żalu i niekończących się wędrówek ... Wszystko zaczęło się dawno temu , a dokładniej 3 lata wstecz . Obudziłem się którejś nocy . Jak zwykle , w ciemnej jaskini na posłaniu z traw . Nikogo nie było w norze , więc postanowiłem wyjść i sprawdzić , czy są przy naszym rodzinnym miejscu - wielkiej wiśni . Pewnie omawiali sprawy czy coś . Pobiegłem tam ile sił w łapach , ale nikogo tam nie zastałem . Zacząłem węszyć dookoła drzewa , ale znalazłem tam tylko ślady krwi . Załamałem się ... Nagle niebo zasłoniły czarne chmury deszczowe . Sklepienie rozciął czerwony piorun . Uderzył tuż przed moim nosem , wypalając znamię demona - Inferioza . Następny piorun uderzył w drzewo . W moich oczach zebrały się łzy ... To najważniejsze miejsce w moim życiu ... Pamiątka wszystkich wspomnień ... Teraz stała w płomieniach . Ze łzami w ślepiach , pobiegłem w głąb lasu . Pioruny zdały się mnie gonić , ponieważ wszędzie słychać było trzaski . Schroniłem się w norze i zasnąłem . Następnego dnia , obudziły mnie promienie słońca . Wypełzłem z nory . Nagle na moim ogonie stanął basior . Odwróciłem pysk , i zobaczyłem wielkiego szarego basiora . Miał nastroszoną grzywkę oraz wielkie grube futro . Poza tym miał piękne , białe , lśniące pazury , i dziwny , złoty kolor oczu ...
-Kim jesteś ? - spytałem , nadal myśląc o tym , co się stało
- Jestem Fuego , bóg czasu i pamięci . -przedstawił się . Miał niski łagodny głos . Schyliłem łeb w ukłonie , ponieważ czułem że bogom należy się szacunek .
-Niepotrzebne ukłony , przybyłem po ciebie . Pewnie myślisz iż twa rodzina w niebie ?
- To prawda ... Martwię się i nie wiem co ze sobą począć .
- Cóż , może poszukiwania tu pomogą . Ale wiedz , że nie pójdziesz łatwą drogą .- zaproponował
- Czyli gdyby mi się nie uda , mam się zgłosić do ciebie ? -upewniłem się
- Pamięć zginie , ból z nią minie . - dodał , poczym zniknął .
Przez kolejne trzy lata szukałem rodziny , trzeciego roku uznałem , że już nie uda mi się ich odnaleźć ...
-Fuego , zjaw się ! - wykrzyknąłem , a po chwili stanął przede mną młody bóg .- Musiałem zrezygnować ... Trzy lata wędrówek , na nic poszły . Obiecałeś mi coś ...
Wilk skinął łbem po czym przyłożył mi łapę do mojego czoła . Po chwili nic już nie pamiętałem . Pół roku później poznałem Różę , która przyjęła mnie do swojego stada . Zakochałem się w niej , ale nie zdradziłem jej tego ... Teraz wataha się powiększa , a ja - jestem szczęśliwy . Bo co może być lepsze , od życia bez smutków z dawnych lat ...?
Posiadacz: Flora2015 ( howrse ) wilczyca2flora ( doggi )

sobota, 23 lipca 2016

Od Róży

Założenie watahy to poważny krok, ale kto by sie przejmował? Założyłam Wathę Złocistej Gwiazdy i zagarnęłam sporo terytorium, które próbuje mi odebrać Wataha Cienia. Jednak nie są szczególnie silni. Dzięki naszym bogom i boginiom daję radę utrzymywać terytorium watahy. Jednak przejdę do historii właściwej...
***
Biegnę przez polanę za jeleniem. Rogacz uciekał szybciej niż sądziłam.
-Giń!-Krzyknęłam i rzuciłam mu się na gardło.
Po chwili walki, padł. Oblizałam się i zaczęłam jeść zdobycz. Pyszne. Najadłam się do syta, ale...co zrobić z resztą? Rozejrzałam się dookoła. Ani żywej duszy...Chwyciłam ciało rogacza i uniosłam sie nad ziemią. Zrzuciłam je na teren Watahy Cienia. Niech sie cieszą. Wróciłam na polanę i rozejrzałam się dookoła. Ewidentnie, ktoś tu był. Podekscytowałam się na myśl że to może jakiś wilk i chce dołączyć? Nagle poczułam pragnienie (i nie, nie chodzi o to zboczeńcy xD). Zachciało mi się pić. Truchtem ruszyłam nad jezioro i zaczęłam łapczywie pić wodę. Nagle usłyszałam szelest. Rozejrzałam się dookoła.
-Kto tu jest!?-Warknęłam.
Odpowiedziała mi cisza, na którą powtórzyłam poprzedni głos. Znowu cisza. Rozejrzałam się dookoła. Wysłałam falę, która służy mi do czytania w myślach, ale nie było nikogo wokół.
-Pewnie wiatr.-Kiwnęłam z dezaprobatą i westchnęłam.
Wzięłam jeszcze łyk wody i ruszyłam w stronę lasu. Słońce schowało się za ciemnymi chmurami, a wiatr zaczął wyć niemiłosiernie.
-Ocho...zbliża się burza.-Westchnęłam.
Ruszyłam biegiem w kierunku jaskini. Dobiegłam w sam raz i schowałam się. Zaczęło lać, wiać i walić piorunami. Nagle usłyszałam szelest. Zza drzewa wyczołgało się coś o sylwetce wilka.
-Jest ranny.-Szepnęłam.
Rozejrzałam się dookoła. Jest sam, może szuka watahy? Wybiegłam na zaewnątrz. Ujrzałam biało-czarno-niebieskiego basiora. Jest nieprzytomny, a z boku płynęła strużka krwi. Podniosłam go (z lekkim trudem) i przeniosłam do jaskini. Położyłam go pod ścianą i otrzepałam sierść z wody. Rana nie była duża, ale była zanieczyszczona. Zrobiona w trakcie walki. Czyżby z kimś/czymś walczył? Postanowiłam jednak opatrzyć mu ranę. Zza kamienia wyjęłam bandaż zrobiony z liści. Przemyłam ranę wodą i zabandażowałam. Po chwili burza ucichła i pojawiło się słońce. Pobiegłam po wodę. W wydrążonej na kształt dzbanka kości (lepiej nie pytać skąd to wzięłam...) nabrałam wody i poleciałam do jaskini. Wilk wciąż jest nieprzytomny. Wylałam na jego głowę zimną wodę. Basior się ocknął.
-Jak się czujesz?-Spytałam.
-W porządku...-Szepnął.-Kręci mi się w głowie.-Wymamrotał.
-Nie wstawaj, jesteś ranny...-Powiedziałam.
-Dobrze.-Powiedział i po chwili na mnie spojrzał.
-Jak się nazywasz?-Spytałam zszokowanego basiora.
<Basior?>

Powitajcie nową Omegę!

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizaEFCxajKOLrVRJVcLNmypHMyoHbWcdhxTR2X1a1vPVrrbePpSeOm6JjdJN0y_5Ts9Ne4geevSZGGias5EtbGKng7Mb31Qy42ymftVdOhsSCq_NskfaR3nrQzbBO9ILSfLXXCnPS3Das/s1600/i_remember_everything_by_geheledin-d59lsxl.png
Imię: Quentin
Pseudonim: Q
Płeć: basior
Wiek: 3 księżyce
Charakter: Q - bo tak zwracają się do niego przyjaciele - to bardzo tajemniczy i skryty w sobie basior. Nigdy nie chce, aby zwracano na niego uwagę. Raczej unika hałasu, jest bardziej poukładany niż szalony (choć czasem pozwala sobie na zabawę). Z pozoru wydaje się chłodny i pozbawiony uczuć, lecz osoby, które bliżej go znają wiedzą, że jest tak naprawdę bardzo miły i uprzejmy. Jest dobrze wychowany i inteligentny, w wielu sytuacjach zaskakuje również swoim sprytem. Q jest wielkim romantykiem i jak raz się zakocha nie jest mu łatwo się odkochać. Jest bardzo odważny, ale nie lubi kłótni ani wojen (jak się wkurzy bywa okropnie chamski). Co jeszcze można o nim powiedzieć... Quentin jest wysportowany i uwielbia biegać. Jeżeli chce coś przemyśleć, pobyć sam - albo po prostu chce się trochę poruszać - zaczyna biegać. Gdy to robi często wspomina dawne czasy i marzy o udanej przyszłości. Tak, Q zdecydowanie jest marzycielem. To chyba wszystko....
Hierarchia: omega
Stanowisko: łowca
Rodzina: Miał siostrę Margo, ale nie wie gdzie jest
Potomstwo: -
Partner: -
Żywioł: natura
Moce:
- teleportacja
- lewitowanie
- superszybkość
- niewidzialność
Historia: Gdy był małym szczeniakiem razem z siostrą Margo wędrowali po świecie. Pewnego dnia napotkali się na myśliwych. Margo kazała Q uciekać - co też zrobił - a sama została by rozprawić się z myśliwymi. Q nie znalazł potem Margo. Miał ogromne wyrzuty sumienia. Potem trafił tu.
Posiadacz: NAYTIRI (na doggi-game.pl)